Bardzo lubię, kiedy firma podchodzi do każdej z nas, Blogerek, indywidualnie. Starannie i kreatywnie zapakowane paczuszki, rzetelnie i skrupulatnie dobrane specjalnie do naszych potrzeb kosmetyki, spersonalizowane liściki - to małe, niewymagające zbyt wiele wysiłku szczegóły, dzięki którym raduje nam się serducho, naprawdę. Przesyłka wypełniona po brzegi greckimi kosmetykami pielęgnacyjnymi od sklepu internetowego ELIA wzbudziła we mnie ogromną radość. Zadowolenie było podwójne, ponieważ produkty OLIVALOE to w pełni naturalne specyfiki skomponowane na bazie organicznej oliwy z oliwek, organicznego aloesu oraz wzbogacone innymi w pełni naturalnymi ekstraktami i cennymi składnikami. Bardzo się cieszę, że w środku zawiniątka znalazły się takie produkty jak odżywka do włosów, krem do twarzy i olejek do ciała. Z wielką chęcią testowałam kosmetyki pielęgnacyjne i z ogromną przyjemnością chciałabym podzielić się z Wami moją opinią! :)
Bądź ze mną na bieżąco:
Odżywka do włosów OLIVALOE
Na pierwszy ogień wybrałam do testowania odżywkę do wszystkich rodzajów włosów OLIVALOE. W skład produktu pielęgnacyjnego do włosów wchodzi organiczna oliwa z oliwek, organiczny aloes, prowitamina B5 i witamina E, które odpowiadają za intensywne nawilżenie, odżywienie i poprawę elastyczności włosów. Aminokwasy jedwabiu zawarte w odżywce mają zapobiegać przesuszeniu, puszeniu się i elektryzowaniu włosów, a także chronią i regenerują strukturę włosa. W składzie zawiera się również wyciąg ze słonecznika chroniący kolor przed blaknięciem, które powoduje częste mycie włosów, stosowanie produktów do stylizacji włosów czy ekspozycja włosów na słońcu. Wszystko, czego brakuje moim włosom. Odżywka wydaje się być stworzona specjalnie dla mnie. A jak się sprawdziła? Zapach jest według mnie rewelacyjny. Już od dawna nie używałam tak pięknie pachnącej osłodzoną oliwką odżywki. Sama przyjemność. Szkoda, że zapach nie pozostaje na włosach po umyciu i wysuszeniu. Włosy po greckiej odżywce są mega, mega, mega nawilżone i rewelacyjnie wygładzone. Nie puszą się i nie elektryzują. Są mięsiste i pięknie błyszczą. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie spodziewałam się, że jeszcze trafię na takie cudo, które w pełni zadziała. Bardzo podoba mi się buteleczka odżywki - jest bardzo poręczna i wygodna. Nie ma żadnego problemu z otworzeniem wieczka buteleczki, nawet śliskimi dłońmi, ponieważ jest idealnie wyprofilowane. Dozownik podaje właściwą ilość produktu pielęgnacyjnego, więc nie ma obawy przed wylaniem połowy specyfiku na raz. Z odżywką obchodzę się zgodnie z etykietką, czyli nakładam po umyciu włosów szamponem na 3/4 minuty delikatnie masując głowę, a następnie dokładnie zmywam. Jak tylko wykończę cały zapas odżywek, na pewno sięgnę po nią jeszcze raz! :)
Na pierwszy ogień wybrałam do testowania odżywkę do wszystkich rodzajów włosów OLIVALOE. W skład produktu pielęgnacyjnego do włosów wchodzi organiczna oliwa z oliwek, organiczny aloes, prowitamina B5 i witamina E, które odpowiadają za intensywne nawilżenie, odżywienie i poprawę elastyczności włosów. Aminokwasy jedwabiu zawarte w odżywce mają zapobiegać przesuszeniu, puszeniu się i elektryzowaniu włosów, a także chronią i regenerują strukturę włosa. W składzie zawiera się również wyciąg ze słonecznika chroniący kolor przed blaknięciem, które powoduje częste mycie włosów, stosowanie produktów do stylizacji włosów czy ekspozycja włosów na słońcu. Wszystko, czego brakuje moim włosom. Odżywka wydaje się być stworzona specjalnie dla mnie. A jak się sprawdziła? Zapach jest według mnie rewelacyjny. Już od dawna nie używałam tak pięknie pachnącej osłodzoną oliwką odżywki. Sama przyjemność. Szkoda, że zapach nie pozostaje na włosach po umyciu i wysuszeniu. Włosy po greckiej odżywce są mega, mega, mega nawilżone i rewelacyjnie wygładzone. Nie puszą się i nie elektryzują. Są mięsiste i pięknie błyszczą. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie spodziewałam się, że jeszcze trafię na takie cudo, które w pełni zadziała. Bardzo podoba mi się buteleczka odżywki - jest bardzo poręczna i wygodna. Nie ma żadnego problemu z otworzeniem wieczka buteleczki, nawet śliskimi dłońmi, ponieważ jest idealnie wyprofilowane. Dozownik podaje właściwą ilość produktu pielęgnacyjnego, więc nie ma obawy przed wylaniem połowy specyfiku na raz. Z odżywką obchodzę się zgodnie z etykietką, czyli nakładam po umyciu włosów szamponem na 3/4 minuty delikatnie masując głowę, a następnie dokładnie zmywam. Jak tylko wykończę cały zapas odżywek, na pewno sięgnę po nią jeszcze raz! :)
39 zł / 200 ml
INCI: Aqua, Cetylalcohol (emulgator), Cetrimonium Chloride (ułatwia łączenie fazy wodnej i olejowej), Parfum, Amodimethicone (przyjazny dla włosów silikon, ułatwia rozczesywanie włosów, zapobiega nadmiernemu elektryzowaniu się i puszeniu, chroni przed zmiennymi warunkami atmosferycznymi), Panthenol (prowitamina B5), Trideceth-12 (emulgator, substancja myjąca), Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (oliwa z oliwek - odżywia, regeneruje, nawilża), Butylene Glycol (humektant), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Extract (olej słonecznikowy), Citric Acid (kwas cytrynowy), Aloe Vera Barbadensis Powder (proszek uzyskiwany z suszenia soku z liści aloesu), Olea Europaea (oliwka europejska), Silk Amino Acids (aminokwasy jedwabiu), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz), Phenoxyethanol (substancja konserwująca dopuszczalna w produkcie w maksymalnym stężeniu do 1,0%).
Krem do twarzy OLIVALOE
Zawsze z dystansem podchodzę do wszelkich kremów do twarzy. Z wielką ostrożnością, ale i ciekawością sięgam po tego typu nowości pielęgnacyjne i z obawą czekam następnego dnia po wsmarowaniu w twarz specyfiku. Zawsze zastanawiam się czy wszystko będzie w porządku i czy nie obudzę się z niespodziankami. Tak było i tym razem - nałożyłam krem OLIVALOE i czekałam. Po całym dniu okazało się, że nic złego się nie wydarzyło, więc następnego dnia przetestowałam krem w formie bazy pod makijaż. Sprawdził się bardzo dobrze - utrzymał makijaż, a przy aplikacji podkładu nie rolował się. Tutaj trzeba jednak uważać z ilością. Na noc nakładam bardzo dużo kremu, żeby natłuścić porządnie skórę, natomiast rano lub pod makijaż minimalną ilość kremu. A jak wygląda skład? Naturalnie! Organiczna oliwa z oliwek, organiczny aloes, wosk pszczeli, propolis (kit pszczeli), olejek z migdałów, olejek z rumianku, olejek z nagietka, witamina E, olejek z dziurawca i olejek z lawendy. Aż miło popatrzeć. Krem znacząco wpływa na poprawę wyglądu mojej cery, która jest z dnia na dzień coraz bardziej promienna i rozjaśniona. Natychmiast po aplikacji bardzo widocznie wygładza skórę, na długo nawilża, mocno natłuszcza, łagodzi i wycisza stany zapalne. Po wmasowaniu minimalnej ilości w skórę wchłania się całkowicie, jednak przy grubszej warstwie pozostawia po sobie subtelny film ochronny. Nie sprawdza się jednak w cieplejsze dni - jest po prostu za ciężki, dlatego bardzo się cieszę, że w końcu zbliża się jesień! :) Krem ma bardzo przyjemny, naturalny, niechemiczny zapach - połączenie oliwy z oliwek z olejami. Konsystencja jest bardzo gęsta, przez co krem jest bardzo, bardzo wydajny - maleńka kuleczka wystarczy na porządne wysmarowanie twarzy. Krem jest przeznaczony do skóry wrażliwej i trądzikowej, ale bez zastrzeżeń może być stosowany do wszystkich rodzajów cery. Ja na przykład mam cerę mieszaną i jak widzicie krem sprawdza się bardzo dobrze. Ah, zapomniałabym o bardzo ważnej zalecie produktu. Opakowanie to tubka. Tubka z bardzo wygodnym dozownikiem, dzięki któremu nie musimy za każdym razem wkładać palców do pojemniczka, by wydobyć zawartość produktu, co jest niewątpliwie bardziej higieniczne i po prostu... wygodne.
Zawsze z dystansem podchodzę do wszelkich kremów do twarzy. Z wielką ostrożnością, ale i ciekawością sięgam po tego typu nowości pielęgnacyjne i z obawą czekam następnego dnia po wsmarowaniu w twarz specyfiku. Zawsze zastanawiam się czy wszystko będzie w porządku i czy nie obudzę się z niespodziankami. Tak było i tym razem - nałożyłam krem OLIVALOE i czekałam. Po całym dniu okazało się, że nic złego się nie wydarzyło, więc następnego dnia przetestowałam krem w formie bazy pod makijaż. Sprawdził się bardzo dobrze - utrzymał makijaż, a przy aplikacji podkładu nie rolował się. Tutaj trzeba jednak uważać z ilością. Na noc nakładam bardzo dużo kremu, żeby natłuścić porządnie skórę, natomiast rano lub pod makijaż minimalną ilość kremu. A jak wygląda skład? Naturalnie! Organiczna oliwa z oliwek, organiczny aloes, wosk pszczeli, propolis (kit pszczeli), olejek z migdałów, olejek z rumianku, olejek z nagietka, witamina E, olejek z dziurawca i olejek z lawendy. Aż miło popatrzeć. Krem znacząco wpływa na poprawę wyglądu mojej cery, która jest z dnia na dzień coraz bardziej promienna i rozjaśniona. Natychmiast po aplikacji bardzo widocznie wygładza skórę, na długo nawilża, mocno natłuszcza, łagodzi i wycisza stany zapalne. Po wmasowaniu minimalnej ilości w skórę wchłania się całkowicie, jednak przy grubszej warstwie pozostawia po sobie subtelny film ochronny. Nie sprawdza się jednak w cieplejsze dni - jest po prostu za ciężki, dlatego bardzo się cieszę, że w końcu zbliża się jesień! :) Krem ma bardzo przyjemny, naturalny, niechemiczny zapach - połączenie oliwy z oliwek z olejami. Konsystencja jest bardzo gęsta, przez co krem jest bardzo, bardzo wydajny - maleńka kuleczka wystarczy na porządne wysmarowanie twarzy. Krem jest przeznaczony do skóry wrażliwej i trądzikowej, ale bez zastrzeżeń może być stosowany do wszystkich rodzajów cery. Ja na przykład mam cerę mieszaną i jak widzicie krem sprawdza się bardzo dobrze. Ah, zapomniałabym o bardzo ważnej zalecie produktu. Opakowanie to tubka. Tubka z bardzo wygodnym dozownikiem, dzięki któremu nie musimy za każdym razem wkładać palców do pojemniczka, by wydobyć zawartość produktu, co jest niewątpliwie bardziej higieniczne i po prostu... wygodne.
65 zł / 50 ml
INCI: Aqua, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (organic) (oliwa z oliwek), Bees Wax (wosk pszczeli), Caprylic/Capric Triglyceride (emolient), Glycerin, Olivoyl Hydrolyzed Wheat Protein (połączenie hydrolizowanych białek pszenicy i soli potasowych kwasów tłuszczowych oliwy z oliwek), Cetearyl Alcohol (emolient), Glyceryl Oleate (emolient), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy), Octyl Stearate (emolient), Calendula Officinalis Extract (ekstrakt wodno-glikolowy z nagietka lekarskiego), Chamomilla Recutita Extraxt (ekstrakt z rumianku pospolitego), Hypericum Perforatum (dziurawiec zwyczajny), Propolis Cera (kit pszczeli, propolis), Aloe Barbadensis Leaf Extract (organic) (sok z liści aloesu), Lecithin (emulgator), Phenoxyethanol (konserwant), Tocopherol (witamina E), Xanthan Gum (zagęstnik, lepiszcze), Dehydroacetic Acid (kwas dehydrooctowy - identyczny z naturalnym konserwant), Benzoic Acid (kwas benzoesowy, konserwant), Ascorbyl Palmitate (antyoksydant, przeciwutleniacz), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Lavandula Officinalis (Ess.Oil) (olejek lawendowy).
OLEJEK DO CIAŁA OLIVALOE
Olejki do ciała stosuję jesienią i zimą, tylko sporadycznie wiosną, a latem już w ogóle. Tym razem jednak zrobiłam wyjątek i postanowiłam wziąć pod lupę OLIVALOE w wakacyjnym miesiącu. Olej do ciała powala składem, dosłownie. Znajdziemy tutaj organiczną oliwę z oliwek, organiczny aloes, olej migdałowy, olej jojoba i witaminę E. Pachnie bardzo podobnie jak krem do twarzy OLIVALOE - oliwą z oliwek w połączeniu z naturalnymi olejkami. Podobnie jak wszystkie tego typu produkty, konsystencja jest lejąca, a wchłanialność niecałkowita. Połączenie kilku olejów nadaje skórze wspaniały połysk, rewelacyjnie wygładza, odżywia i zmiękcza skórę, a także uelastycznia. Jednak najbardziej cieszę się z jedwabistego wygładzenia. Uwierzcie mi, że czasami nie mogę się nacieszyć efektem i przez cały czas dotykam swoich nóg i rąk (bo tylko tutaj wsmarowuję produkt). Po raz kolejny wielki plus za wygodne opakowanie. Widać gołym okiem, że firma dba o każdy szczegół i o klienta. Bardzo nie lubię olejów zlewanych do buteleczek bez pompek, a takie się niestety trafiają. Olej z Grecji znajduje się w wygodnej buteleczce z pompką, dzięki czemu nie zalejemy przy aplikacji całych dłoni, ubrania, a przy okazji łazienki.
Olejki do ciała stosuję jesienią i zimą, tylko sporadycznie wiosną, a latem już w ogóle. Tym razem jednak zrobiłam wyjątek i postanowiłam wziąć pod lupę OLIVALOE w wakacyjnym miesiącu. Olej do ciała powala składem, dosłownie. Znajdziemy tutaj organiczną oliwę z oliwek, organiczny aloes, olej migdałowy, olej jojoba i witaminę E. Pachnie bardzo podobnie jak krem do twarzy OLIVALOE - oliwą z oliwek w połączeniu z naturalnymi olejkami. Podobnie jak wszystkie tego typu produkty, konsystencja jest lejąca, a wchłanialność niecałkowita. Połączenie kilku olejów nadaje skórze wspaniały połysk, rewelacyjnie wygładza, odżywia i zmiękcza skórę, a także uelastycznia. Jednak najbardziej cieszę się z jedwabistego wygładzenia. Uwierzcie mi, że czasami nie mogę się nacieszyć efektem i przez cały czas dotykam swoich nóg i rąk (bo tylko tutaj wsmarowuję produkt). Po raz kolejny wielki plus za wygodne opakowanie. Widać gołym okiem, że firma dba o każdy szczegół i o klienta. Bardzo nie lubię olejów zlewanych do buteleczek bez pompek, a takie się niestety trafiają. Olej z Grecji znajduje się w wygodnej buteleczce z pompką, dzięki czemu nie zalejemy przy aplikacji całych dłoni, ubrania, a przy okazji łazienki.
49 zł / 130 ml
INCI: Olea Europaea (Olive) Fruit Oil (oliwa z oliwek), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), C12-15 Alkyl Benzoate (emolient i konserwant), Dicaprylyl Ether (emolient), Parfum, Simmondsia Chinensis Oil (olej jojoba), Phenoxyethanol (konserwant), Tocopheryl Acetate (przeciwutleniacz), Caprylyl Glycol (emolient), BHT (przeciwutleniacz).
A Ty znasz kosmetyki pielęgnacyjne OLIVALOE?