Jakiś czas temu otrzymałam do przetestowania biohennę od jednej z moich najbardziej ulubionych firm produkujących kosmetyki naturalne - Orientana. 100% naturalna henna do włosów nie ma w sobie ani odrobiny chemii, a ponadto zawiera wyłącznie składniki naturalne, czyli sproszkowane liście roślinne bez utrwalaczy, konserwantów i barwników chemicznych. Biohenna nadaje się do każdego rodzaju włosów, naturalnie i trwale koloryzuje, odżywia i wzmacnia włosy, nadaje im blask i zwiększa objętość. Do produkcji biohenny, Orientana wykorzystuje tylko oryginalne i świeżo zbierane rośliny z kontrolowanych upraw w Indiach. Do wyboru jest pięć kolorów: hebanowa czerń, gorzka czekolada, orzech laskowy, karmelowy brąz, mahoniowa czerwień, a także bezbarwna odżywka - wszystkie w wariantach do włosów półdługich i krótkich, do włosów długich, a także próbki po 10 g. Ja wybrałam dla siebie mahoniową czerwień w wariancie dla włosów długich. Zobaczcie jak wyglądają moje włosy po koloryzacji biohenną! :)
Bądź ze mną na bieżąco:
Zacznę od tego, iż jestem bardzo zadowolona, że w końcu odważyłam się, by użyć biohenny. Zawsze chciałam wypróbować ten produkt do koloryzacji, jednak bałam się zbytniego przesuszenia włosów i niepożądanego koloru. Jednak jak się okazało były to bezpodstawne obawy. Biohenna Orientany nie przesuszyła zbytnio moich włosów, a wręcz przeciwnie odżywiła i sprawiła, że pięknie się błyszczą. Jeśli jednak bardzo obawiacie się niepożądanego efektu, nałóżcie wcześniej na włosy olej, by przez jakiś czas podziałał. Kolor, jaki otrzymałam również bardzo mi się podoba, jestem zadowolona z faktu, iż dzięki hennie bezinwazyjnie rozjaśniłam swoje włosy! :)
Co nieco o sposobie użycia. Ja wykonałam wszystko zgodnie z "instrukcją obsługi". Słyszałam jednak, że dziewczyny odstawiają hennę po wymieszaniu na kilka godzin albo nawet na całą noc, dodają do niej cytrynę, imbir, cynamon, odżywki i tym podobne. Ja, dokładnie według zaleceń producenta wymieszałam 100 g proszku z ciepłą wodą w szklanym naczyniu (może być także ceramiczne), aż do uzyskania gęstej pasty. Następnie umyłam włosy aromaterapeutycznym szamponem z Zielonego Laboratorium i osuszyłam je. Henna odstała około godzinę. Przystąpiłam do farbowania. Nałożyłam rękawiczki ochronne i zabezpieczyłam ubranie przez zabrudzeniem (zapomniałam o zabezpieczeniu całej łazienki, ale henna zeszła z płytek, pralki, lustra i innych przedmiotów bezproblemowo :D). Przystąpiłam do nakładania wystudzonej mieszanki na delikatnie wilgotne włosy, co zajęło mi około 25 minut. Warto wspomnieć, że po raz pierwszy farbowałam samodzielne swoje długie włosy, a to okazało się nie lada wyczynem. Następnie założyłam czepek ochronny i odczekałam dokładnie 2 godziny. Włosy spłukałam ciepłą wodą (bez użycia szamponu, odżywek i innych specyfików). Przez następne trzy dni nie myłam włosów. Zgodnie z zaleceniami producenta przez 48 godzin nie można używać szamponu, odżywek ani środków do stylizacji włosów, a ostateczny kolor włosy uzyskają po 2 dniach od koloryzacji. Poniżej możecie zobaczyć kilka etapów przygotowania do koloryzacji.
W opakowaniu, jakim jest elegancka puszka znajdziecie:
- 100 g (wariant dla włosów długich) mieszanki ziołowej w proszku, która jest zabezpieczona podwójnie - foliowym woreczkiem i dodatkowo aluminiowym opakowaniem, a więc mamy pewność, że proszek na pewno nam się nie wysypie,
- foliowy czepek,
- rękawiczki ochronne x2.
Cena: 24 zł (włosy półdługie i krótkie), 35 zł (włosy długie)
Poniżej możecie zobaczyć jak prezentują się moje włosy po całym procesie farbowania, odczekaniu dwóch godzin i zmyciu henny. Jestem bardzo zadowolona z efektu, ponieważ włosy bezinwazyjnie się rozjaśniły. Jak widzicie kolor to połączenie brązu, czerwieni, a przy skórze nawet pomarańczu, jednak przy następnym myciu kolor ma się ujednolicić i wyrównać, co na pewno będę pokazywać na bieżąco na swoim INSTAGRAMIE, także śledźcie profil! :)
Edit:
Kilka dni temu umyłam włosy po trzech dniach. Kolor ujednolicił się na całej długości. Zniknął pomarańczowy odcień, jaki zaobserwowałam przy skórze. Włosy wyglądają świetnie i tak jak pisałam wyżej - nie są wcale przesuszone. Dodatkowo, zupełnie zapomniałam wspomnieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Włosy pięknie się błyszczą, są sypkie i widocznie odżywione - jeszcze nigdy takie nie były. REWELACJA! :) Polecam Wam wypróbowanie biohenny od Orientany, które jest o wiele zdrowsza dla włosów niż drogeryjne farby. A niedowiarków przesyłam na stronę Orientany do pewnego ARTYKUŁU! :)